sobota, 5 lipca 2014

Obłoki srebrzyste 2014


Od początku czerwca do końca lipca, trwa sezon na obłoki srebrzyste,  z angielskiego NLCS (noctilucent clouds).

Polowałem na nie przez cały czerwiec i... nic, aż tu nagle 3 lipca, ok. godz 23:26 wyjrzałem przez okno i na północy zobaczyłem przepięknie iskrzące się na ciemnym już niebie srebrzyste obłoki.

Z okna łazienki, widok przesłaniał mi budynek, postanowiłem wiec wejść na dach garażu i wykonać serię zdjęć. Z nich powstał króciutki film ukazujący jak obłoki zmieniały się w przeciągu ok. 20 minut.

Nisko nad północnym horyzontem chmurki wpadały w odcień pomarańczowy, nieco wyżej  odcienie zieleni, na samej górze błękit, biel i srebro… Naprawdę przepiękny widok.


Z upływem czasu, z minuty na minutę obłoki przesuwały się i ich kształt ewoluował w oczach. 

Trochę informacji o NLCS jakie można przeczytać na stronach poświęconych tego typu zjawiskom… 
„Wcześniej sądzono, że chmury Noctilucent, tworzące się w mezosferze na wysokości 65-85 km nad poziomem morza, powstają wskutek nagromadzenia się w wyższych warstwach atmosfery pyłków i sadzy, które odbijają promienie słoneczne i są w ten sposób podświetlane.

Najczęściej powstają one kilka lub kilkanaście minut po zachodzie lub przed wschodem Słońca, kiedy nasza dzienna gwiazda znajduje się w marginalnym punkcie poniżej horyzontu. Teoria ta częściowo okazała się prawdziwa. Dlaczego tylko częściowo? Bo za powstawanie dziwnych obłoków rzeczywiście odpowiada pył, ale nie pochodzenia wulkanicznego, a meteorytowego.

 W kosmosie obecnych jest bilion rozkruszonych ciał niebieskich (meteorytów), które wchodząc w atmosferę planet, w tym Ziemi, po prostu się spalają. Pozostawiają po sobie pyły, które gromadzą się na wysokości mezosfery, czyli w warstwie, gdzie takie obiekty najczęściej zanikają. Za pomocą specjalnych urządzeń geofizycy zbadali skład chemiczny chmur i doszli do wniosku, że 3 proc. nich stanowi pył pochodzenia kosmicznego (meteorytowego).
Obłoki srebrzyste obserwowane coraz częściej
 Po raz pierwszy obłoki srebrzyste zostały zaobserwowane pod koniec XIX wieku, zaraz po najgłośniejszym w dziejach ludzkości wybuchu indonezyjskiego wulkanu Krakatau. Pojawienie się chmur początkowo wiązano właśnie z tym wulkanem, lecz obłoki z czasem pojawiały się coraz częściej. Teraz mogą je obserwować już nie tylko mieszkańcy obszarów okołobiegunowych, jak w pierwszej połowie XX wieku, lecz także ludzie przebywający na umiarkowanych szerokościach geograficznych, w tym Polacy.”
Jak więc się dowiadujemy te świecące cudeńka to po części przybysze z dalekiego kosmosu…

Zachęcam do obserwacji świecących obłoczków.  Nie potrzeba do tego, żadnych instrumentów, wystarczą nasze oczy i trochę szczęścia. Obserwacje najlepiej zacząć ok. godziny po zachodzie Słońca lub godzinę przed wschodem, kierując wzrok na północna część nieba.

Na zachętę wrzucam kilka moich zdjęć z lat ubiegłych





Życzę miłych wrażeń 
                                                                                                                      Mariusz Rudziński