Od początku czerwca do końca lipca, trwa sezon na obłoki
srebrzyste, z angielskiego NLCS (noctilucent
clouds).
Polowałem na nie przez cały czerwiec i... nic, aż tu nagle 3
lipca, ok. godz 23:26 wyjrzałem przez okno i na północy zobaczyłem przepięknie iskrzące
się na ciemnym już niebie srebrzyste obłoki.
Z okna łazienki, widok przesłaniał mi budynek, postanowiłem
wiec wejść na dach garażu i wykonać serię zdjęć. Z nich powstał króciutki film
ukazujący jak obłoki zmieniały się w przeciągu ok. 20 minut.
Nisko nad północnym horyzontem chmurki wpadały w odcień
pomarańczowy, nieco wyżej odcienie zieleni,
na samej górze błękit, biel i srebro… Naprawdę przepiękny widok.
Z upływem
czasu, z minuty na minutę obłoki przesuwały się i ich kształt ewoluował w
oczach.
Trochę informacji o NLCS jakie można przeczytać na stronach
poświęconych tego typu zjawiskom…
„Wcześniej sądzono, że chmury Noctilucent, tworzące się w
mezosferze na wysokości 65-85 km nad poziomem morza, powstają wskutek
nagromadzenia się w wyższych warstwach atmosfery pyłków i sadzy, które odbijają
promienie słoneczne i są w ten sposób podświetlane.
Najczęściej powstają one
kilka lub kilkanaście minut po zachodzie lub przed wschodem Słońca, kiedy nasza
dzienna gwiazda znajduje się w marginalnym punkcie poniżej horyzontu. Teoria ta
częściowo okazała się prawdziwa. Dlaczego tylko częściowo? Bo za powstawanie
dziwnych obłoków rzeczywiście odpowiada pył, ale nie pochodzenia wulkanicznego,
a meteorytowego.
W kosmosie obecnych
jest bilion rozkruszonych ciał niebieskich (meteorytów), które wchodząc w
atmosferę planet, w tym Ziemi, po prostu się spalają. Pozostawiają po sobie
pyły, które gromadzą się na wysokości mezosfery, czyli w warstwie, gdzie takie
obiekty najczęściej zanikają. Za pomocą specjalnych urządzeń geofizycy zbadali
skład chemiczny chmur i doszli do wniosku, że 3 proc. nich stanowi pył
pochodzenia kosmicznego (meteorytowego).
Obłoki srebrzyste obserwowane coraz częściej
Po raz pierwszy
obłoki srebrzyste zostały zaobserwowane pod koniec XIX wieku, zaraz po
najgłośniejszym w dziejach ludzkości wybuchu indonezyjskiego wulkanu Krakatau.
Pojawienie się chmur początkowo wiązano właśnie z tym wulkanem, lecz obłoki z
czasem pojawiały się coraz częściej. Teraz mogą je obserwować już nie tylko
mieszkańcy obszarów okołobiegunowych, jak w pierwszej połowie XX wieku, lecz
także ludzie przebywający na umiarkowanych szerokościach geograficznych, w tym
Polacy.”
Jak więc się dowiadujemy te świecące cudeńka to po części
przybysze z dalekiego kosmosu…
Zachęcam do obserwacji świecących obłoczków. Nie potrzeba do tego, żadnych instrumentów, wystarczą
nasze oczy i trochę szczęścia. Obserwacje najlepiej zacząć ok. godziny po
zachodzie Słońca lub godzinę przed wschodem, kierując wzrok na północna część
nieba.
Na zachętę wrzucam kilka moich zdjęć z lat ubiegłych
Życzę miłych wrażeń
Mariusz
Rudziński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz