Dzisiejsza niedziela, od rana była bardzo pochmurna, jednak ok.
13stej w domu zrobiło się nieco jaśniej. Wyjrzałem przez okno i okazało się z
pod chmur przebija się styczniowe Słońce.
Wiedząc, że na Słońcu
dzieją się ciekawe rzeczy, złapałem aparat założyłem kurtkę, buty i już byłem
na dworze. Od momentu kiedy zorientowałem się że Słońce się pokazało, do chwili
kiedy wykonałem pierwsze zdjęcie minęło 8 minut.
W tym czasie ubrałem się otworzyłem
garaż wystawiłem montaż zamocowałem teleskop, zorientowałem całość na północ, rozwinąłem
przewody, podłączyłem napęd założyłem filtry
słoneczne, zamocowałem aparat. Był to mały test w jakim czasie jestem w stanie przystąpić
do fotografowania. Jak widać na poniższym zdjęciu Słońce weszło chyba już w
maksimum swej aktywności.
Zaznaczyłem sześć grup plam. Oznaczenia skopiowałem
z serwisu Space Weather. Sytuacja na naszej gwieździe zmienia się bardzo szybko,
dlatego na moim zdjęciu nie widać już niektórych plamek jakie są zaznaczone na
zdjęciu aktualizowanym przez serwis spaceweather.com, natomiast udało mi się
sfotografować, inne których znów oni nie mają na swoich zdjęciach,
dlatego niektóre plamki nie mają nadanych numerów.
Tutaj widzimy brzeg Słońca i największą grupę plam oznaczoną
nr 1654
I jeszcze jedno zdjęcie grupy 1654.
Tutaj możemy przyjrzeć się
dokładniej całemu kompleksowi.
Mam nadzieję, że do marca, kiedy to wg przewidywań nastąpi
maksimum 12 letniego cyklu słonecznego uda mi się zrobić jeszcze wiele ciekawych
zdjęć naszej gwieździe.
Mariusz Rudziński
Jak to możliwe? U mnie od rana brak słońca.
OdpowiedzUsuńKrzysiu, ja miałem 20 minutową dziurę w chmurach i nie zawachałem się jej wykorzystać ;)
OdpowiedzUsuńŁadnie przygotowana publikacja.
OdpowiedzUsuńTo wszystko wyjaśnia. Niestety mój sprzęt przy -5 st chłodzi się 1,5 godziny. Wyłapanie dziury jest wręcz niemożliwe
OdpowiedzUsuńDobre fotografie, ciekawy blog, oby tak dalej :) w międzyczasie zapraszam na swojego bloga o poszukiwaniu cywilizacji pozaziemskich
OdpowiedzUsuńhttp://astronomiaufo.blogspot.com/